•   Piątek, 19 kwietnia 2024
Informacje

Pomoc rodzinom w uzdrowieniu: poznaj interwencjonistę Christophera Doyle'a

Z radością witam dziś Christophera Doyle'a, specjalistę ds. interwencji i głównego doradcę ds. uzależnień w nowojorskiej straży pożarnej.

Witaj, Christopherze!

Obejrzyj mój wywiad z Christopherem tutaj:

Możesz go też przeczytać tutaj:

Christopher, czy możesz opowiedzieć nam o historii swojej rodziny i powiedzieć, co skłoniło Cię do pracy, którą teraz wykonujesz?

Na szczęście dla mnie, dorastałem z dwojgiem rodziców, którzy byli już na odwyku od alkoholizmu i uzależnienia. Mój ojciec wrócił do nałogu, gdy moja matka była w ciąży ze mną. Wyzdrowiał, gdy miałem około pięciu lat. Mam dobre wspomnienia związane z moim ojcem, mimo że byli rozwiedzeni, miałem bardzo dobre relacje z obojgiem rodziców. Byli trzeźwi. Mieli na mnie pozytywny wpływ i w ten sposób stali się wzorem powrotu do zdrowia. Oczywiście później sam stałem się alkoholikiem.

Wytrzeźwiałem dość młodo. A potem, po pracy z rówieśnikami i pomaganiu ludziom w trzeźwieniu, zostałem strażakiem. Straż pożarna oferowała usługi doradcze dla strażaków i osób udzielających pierwszej pomocy. Pojawiła się okazja. Ukończyłem szkołę, aby zostać doradcą i ostatecznie zostałem przeszkolony w zakresie interwencji, ponieważ widziałem taką potrzebę.

Jestem ciekawa, jaką rolę pełni Pani w miejskiej straży pożarnej. Jakie były Twoje doświadczenia z głównym doradcą ds. uzależnień? Wspomniałeś, że picie alkoholu jest nie tylko dopuszczalne dla strażaków, ale wręcz do niego zachęcane.

Z biegiem lat przekonałem się, że spożywanie alkoholu ma zasadnicze znaczenie w wielu zawodach, co jest w pewnym sensie zaskoczeniem, ale nie jest też zaskakujące. Myślę jednak, że jeśli chodzi o straż pożarną, większość ludzi podziela pogląd, że strażacy dużo piją.

I myślę, że jest to prawda. Jeśli chodzi o alkoholizm czy uzależnienie, to nie sądzę, aby występowały one wśród strażaków częściej niż w innych grupach społecznych. Być może odsetek ten jest nieco wyższy, więc jeśli dla wszystkich wynosi 10%, to dla strażaków może wynosić 12-13%. Różnica polega jednak na samej liczbie osób, które piją.

Osoba cierpiąca na alkoholizm jest otoczona kulturą, w której wszyscy inni też piją. Tym trudniej jest rozpoznać lub zaakceptować możliwość, że może mam problem, bo wszyscy to robią.

Osoby cierpiące na alkoholizm mają tendencję do otaczania się ludźmi, którzy piją podobnie, aby uchronić się przed koniecznością przyjrzenia się sobie i stwierdzenia, że może mam problem,

Czy może Pani opowiedzieć trochę o interwencji? Na jakim etapie jest pomocna interwencja dla rodziny zaniepokojonej losem dziecka?

Jedna z moich wypowiedzi mówi, że gdybyś miał do czynienia z rakiem, czy chciałbyś się nim zająć w czwartym czy w pierwszym stadium? Tak samo jest z uzależnieniem.

Problem z uzależnieniem polega na tym, że nie zawsze jest ono łatwe do zidentyfikowania. Właściwszym sposobem patrzenia na to może być łatwiejsze zaprzeczanie. Dla rodzica przerażająca jest myśl, że mój syn może być uzależniony, moja córka może być alkoholiczką, albo że jest uzależniona od jakiegoś leku, który został jej przepisany. Podążanie tą drogą może być bardzo przerażające.

Konieczne jest jednak, aby uzależnienie znalazło się na tej samej liście możliwych rozważań. W pracy z rodzicami i ogólnie z podopiecznymi, gdy tylko zaczyna się rozpoznawać, że coś jest nie tak, często pojawia się chęć przyznania, że to lęk, depresja, lęk społeczny, zaburzenia dwubiegunowe lub cokolwiek innego, ale nie uzależnienie.

Uzależnienie też musi się znaleźć na tej liście. Musi być brane pod uwagę, bo jeśli nie jest, to właśnie to pozwala na stopniowe pogłębianie się uzależnienia. Jeśli jako rodzic potrafisz przezwyciężyć strach przed możliwością uzależnienia i rozpoznać je, możesz zacząć dostrzegać czerwone flagi na wcześniejszym etapie procesu. Można zacząć zajmować się problemem już na pierwszym etapie uzależnienia, a nie czekać, aż sytuacja pogorszy się do tego stopnia, że członkowie rodziny staną się nieosiągalni. Komunikacja staje się tym trudniejsza, im dłużej pozwala się na rozwój uzależnienia.

Moja mama, ze względu na swoje pochodzenie i to, że sama była na odwyku, zaczęła to we mnie dostrzegać i nie było to coś, przed czym się wzbraniała. Nie było to coś, do czego bała się przyznać, że jest możliwe. Korzyść dla niej polegała na tym, że wiedziała, iż istnieje odpowiedź.

Istniał plan naprawczy i inne możliwości. Jest to jeden z powodów, dla których założyłam fundację Why Intervention. Większość rodzin jest niedoinformowana i przerażona możliwością, że jeśli ich dziecko jest uzależnione, to nic nie mogą zrobić. Nie ma żadnej pomocy, a z powodu powszechnych błędnych przekonań wynika, że dziecko musi tego chcieć i być gotowe, by sięgnąć dna, a nikt nie jest w stanie mu pomóc. Nic bardziej mylnego. Na tym właśnie polega proces interwencji.

Co powiedziałby Pan rodzicom, którzy martwią się o swoje dziecko? Jakie ma Pani rady dla rodziców, którzy dopiero się o tym dowiadują?

Oczywistą oczywistością jest otwarcie się na możliwość, że uzależnienie jest tu potencjalnie obecne. Wydaje się, że to nie jest moje dziecko, prawda? Nie ma mowy, to grzeczna dziewczynka. Przechodzi się obok tego obojętnie, jakby to było niemożliwe. Prawda jest taka, że jesteśmy uzależnieni niemal od samego początku. Uzależniamy się, kiedy jest to jeszcze przyjemne. To nie jest tak, że pijemy i ćpamy, aby dojść do miejsca zwanego uzależnieniem.

To dzieje się niemal natychmiast. I dzieje się tak, że podobnie jak w przypadku doświadczenia strażaka czy na studiach, jest to mile widziane i akceptowane. Wszyscy wyglądają, jakby byli pijani, ćpali i imprezowali. To po prostu normalne doświadczenie.

85-90% z tych dzieciaków, które imprezowały, dorasta, zakłada rodziny, pracuje, odnosi różne sukcesy. Wyrastają z tego stylu życia.

To jest doświadczenie, które dotyczy większości z nich. Następuje stopniowa minimalizacja rzeczy, które nie powinny być minimalizowane. Z czasem człowiek jest w stanie zminimalizować więcej. Jesteś w stanie minimalizować coraz większe konsekwencje, które powinny wywołać alarm. Ponieważ nie wiesz, na co patrzysz, albo nawet nie bierzesz pod uwagę możliwości, że to jest problem, nagle mija dziesięć lat i mówisz: "Nie wiem, jak ona się tu znalazła". Cóż, znaki były od zawsze, gdybyś tylko wiedział, czego szukać.

Przemawiałem w szkołach średnich. Są ludzie, którzy wykonują wspaniałą pracę, chodząc do szkół średnich i przekazując informacje o uzależnieniu i zdrowieniu oraz o tym, co jest możliwe.

Jeden z najlepszych mówców na świecie może przemawiać do pierwszoklasistów. Załóżmy, że można zagwarantować, że 100 pierwszaków obecnych na sali nigdy nie piło ani nie brało narkotyków. Ta osoba wyjaśnia, co im się przydarzyło, i wszyscy mówią: nie chcę, żeby mi się to przytrafiło. Zostali wyedukowani.

Teraz rozumieją coś na temat uzależnienia dzięki doświadczeniu tej osoby. Załóżmy, że w następnym roku 100 z nich po raz pierwszy się napije. Dziesięć z nich prawdopodobnie zostanie alkoholikami. To jest fakt statystyczny.

Czy pozostałych 90 jest bardziej odpowiedzialnych, ponieważ zapamiętali przesłanie mówcy, a tych dziesięciu jest nieodpowiedzialnych lub niemoralnych? Nie pamiętają przesłania tego mówcy? Wyrzucają jego przesłanie przez okno? Nie dbają o to?

Nie, chodzi tylko o alkohol. Są od niego uzależnieni, prawda? Tak właśnie się dzieje. Kiedy pytamy któregoś z tych mówców: "Czy myślisz, że mógłbyś zapobiec swojemu alkoholizmowi, słuchając któregoś z tych mówców, kiedy byłeś w szkole średniej?". Zawsze odpowiadamy, że nie.

Z naszego osobistego doświadczenia wynika, że alkoholu się nie powstrzyma. Jedyne, co można zrobić, aby temu zapobiec, to wypić pierwszego drinka. Chodzi o otwartą i szczerą rozmowę z dziećmi, ponieważ badania pokazują, że zależy im na opinii rodziców. Chcą, aby rodzice przeprowadzali z nimi tego rodzaju rozmowy. Doceniają to.

Szczera, bezpośrednia rozmowa przyniesie znacznie więcej korzyści niż mówienie, żeby tego unikać lub nigdy tego nie robić. Masz nadzieję, że będą słuchać. Przynajmniej jako rodzic możesz chcieć przedstawić swoje stanowisko w sprawie używania substancji psychoaktywnych. I miejmy nadzieję, że stanowisko to będzie brzmiało: nie należy używać substancji w wieku nastoletnim, ponieważ wszystkie badania pokazują, że jeśli ktoś ma zostać alkoholikiem, to ma 90 procent szans na to, że alkoholizm zacznie się od picia w wieku nastoletnim. Odkładanie picia na później, do dwudziestego roku życia, znacznie zmniejsza ryzyko.

Jak wygląda Twój proces interwencji? Jak to działa?

To, co robię prywatnie, zaczyna się od rodziny. Rozmawiam z rodzicami, małżonkami, a w niektórych przypadkach z dziećmi, ponieważ ich ojciec lub matka mają problem z alkoholem lub narkotykami.

Proces interwencji polega na udzieleniu instruktażu, jak przeprowadzić skuteczną rozmowę. Mówiąc skuteczna, mam na myśli to, że po ustaleniu, że dana osoba jest uzależniona, osiągamy zamierzony cel. Aby osoba ta przestała zażywać narkotyki, będzie potrzebowała pomocy. Nie będzie jej szukać na własną rękę.

Nie widzi tego. Nie rozumieją tego, zaprzeczają temu lub nie chcą pomocy. Twierdzą, że mają to wszystko pod kontrolą i mogą przestać, kiedy tylko zechcą. Członkowie rodziny dobrze znają te wszystkie sprawy. Wiemy, że jeśli nie pomożemy mu przestać, to nie przestanie.

Taka jest natura uzależnienia. Zdajemy sobie sprawę, że trzeba coś z tym zrobić.

Ponownie, wszystko sprowadza się do skutecznej rozmowy, która zapewni mu potrzebną pomoc, nawet jeśli jej nie chce. Drugą stroną uzyskania pomocy jest to, że pomoc i środki są dla nich odpowiednie.

To, na co liczysz, to objawienie. Cały czas potrzebowałem pomocy. To nie jest czekanie, aż ta osoba sięgnie dna. Nie czeka się, aż będzie gotowa lub będzie chciała, bo to wszystko jest nieistotne. Kiedy mówimy o osobie aktywnie uzależnionej, potrzebuje ona pomocy. Wyzwaniem związanym z uzależnieniem jest początkowe zatrzymanie się. Uzależnienie oznacza kontynuowanie używania pomimo negatywnych konsekwencji. Twojemu bliskiemu przytrafiło się już wiele negatywnych konsekwencji. A oni nie przestali.

Nie jest tak, że następny będzie tym magicznym. Jest coraz mniej prawdopodobne, że przestaną, ponieważ uzależnienie stopniowo się pogłębia.

Interwencja polega na skutecznej rozmowie.

To naprawdę wszystko. Jeśli dana osoba jest głęboko uzależniona i jej uzależnienie jest poważne, być może będziemy musieli zaangażować mamę, tatę, rodzeństwo i każdego, kto będzie miał jakąś władzę, wpływ i możliwości oddziaływania.

Osoby te przychodzą we właściwym duchu, z zamiarem pomocy. Jest to rozmowa pełna miłości i troski. To wspaniała rzecz, gdy się ją przeprowadza i gdy robi się to dobrze.

Chcę jednak powiedzieć rodzicom, że świadomość można uzyskać dużo wcześniej niż to, co opisałem, a co jest wymagane w czwartym stadium uzależnienia.

Moja mama namówiła mnie, żebym poszedł na pierwsze spotkanie, kiedy miałem 17 lat. Zrobiła to zupełnie sama. To nie jest tak, że to, co zrobiła moja mama, było czymś wyjątkowym. Kiedy jesteś uzbrojony w fakty i umiejętności, po prostu jesteś gotowy i czekasz na odpowiedni moment.

To właśnie wtedy przełamiesz zaprzeczanie. To nie jest intuicyjne. Potrzebny jest coaching w tym zakresie. Ale kiedy już się je pozna, jest to tak proste, że gdyby więcej ludzi o tym wiedziało, jako społeczeństwo radzilibyśmy sobie z uzależnieniem o wiele lepiej. W ciągu ostatnich kilku lat sprawy idą w złym kierunku. Wierzę, że odpowiedź powinna zacząć się od rodziny.

Jakieś ostatnie przemyślenia dla członków rodziny? Gdzie można się z Tobą skontaktować?

Można mnie znaleźć na stronie Why Intervention.com

. Mam tam zasoby i darmowe narzędzia, które każdy może pobrać i wykorzystać. Podcast Why Intervention to ponad 60 odcinków bardzo pomocnych informacji, o których ludzie mówili mi, że zmieniły wszystko. Przyczyniają się one do zmiany sposobu myślenia, którą mam nadzieję osiągnąć.

Są rzeczy, które rodziny mogą zrobić, aby pomóc. Niestety, z doświadczeń większości ludzi wynika, że wszystko, czego próbowali, nie zadziałało.

Staje się to wyuczoną bezradnością. Pojawia się przekonanie, że nic nie mogą zrobić. I wtedy pojawia się apatia. I to jest właśnie przykre, gdy się na to patrzy. Rodziny tkwią w miejscu i uważają, że nic nie mogą zrobić. Tkwią w takim nastawieniu, ponieważ uzależnienie jest skomplikowane i trudno sobie z nim poradzić.

Jeśli jednak skorzysta się z pomocy z zewnątrz - nie dla nich, ale dla siebie, jako członka rodziny - można zacząć zmieniać dynamikę waszych relacji. Kiedy zmienisz tę dynamikę, nieuchronnie oni również będą musieli zmienić swoje postępowanie. To już nie będzie ta sama gra. Chcę przekazać, że rozpoczęcie zmian jest proste.

Często zdarza się, że rozmawiam z kimś przez pół godziny, 45 minut. A następnego dnia dostaję od nich telefon, że ich mąż idzie na leczenie.

Nagle osoby te spojrzały na wszystko z innej perspektywy. Zmienili coś, co robili do tej pory w odpowiedzi na to, co działo się z ich mężem lub z dzieckiem.

I wtedy nagle myślisz, że musisz coś z tym zrobić, że to jakiś cud, ale jest on dostępny dla każdego. Trzeba tylko chcieć samemu się zbadać. Im więcej wiedzy na ten temat, tym lepiej.

Koniecznie sprawdźcie też odcinek podcastu, który zrobiliśmy z Chrisem w Why Intervention Podcast:

Spotify: https://open.spotify.com/episode/5kKJOfE24NWKyB5r0JdGlr?si=-T6bqkKHSwy3Jzkz45WuvA iTunes: https://podcasts.apple.com/us/podcast/why-intervention-podcast/id1452904686?i=1000539986598

Christopher Doyle jest gospodarzem podcastu Why Intervention, osobą, która od dłuższego czasu leczy się z alkoholizmu i uzależnienia, a także strażakiem z Nowego Jorku. Ze względu na swoje wykształcenie Chris wierzy, że życie, które można uratować, należy ratować. Odkąd został interwentem i doradcą, Chris pomógł przekonać setki kolegów z pierwszej linii oraz klientów indywidualnych do przyjęcia pomocy w walce z uzależnieniem poprzez interwencje indywidualne i rodzinne.

ShareTweetPin

Warto przeczytać:

Czym jest polineuropatia alkoholowa? Czytaj więcej
Agresja po alkoholu – dlaczego alkoholik jest agresywny? Czytaj więcej
Objawy zespołu abstynenckiego Czytaj więcej

Zobacz również

Komentarze (0)

Zostaw komentarz ⇾